Dzień kiedy trafił do nas Micralite Fastfold Super-lite był dniem.....bez obiadu. Roztargnienie i ekscytacja kolejnym wózkiem w domu spowodowała że najzwyczajniej w świecie o nim zapomniałam :P
Podniosły nastrój udzielił się także dzieciom, które na widok czarnego zawiniątka natychmiast przystąpiły do jego rozpakowywania.
Gdy wyjęty z kartonu wózek stał już przede mną okazało się, że zupełnie nie wiem jak go rozłożyć. Nigdy nie umiałam czytać instrukcji, map i innych takich wynalazków, dlatego moje postępowanie było czysto intuicyjne. Przy odrobinie samozaparcia i pomocy wszechwiednego internetu – rozłożyłam go – a trwało to zaledwie 3 sek – dosłownie tak :) (tu palę się ze wstydu, gdyż to naprawdę prosta sprawa).
Tak wózek wygląda w całej okazałości.
Zmyliło nas niebieskie kółko na pudełko, które oznaczało, że mamy spodziewać się wózka o niebieskiej budce, jednak „nasz” kolor to czerwona budka i niebieskie siedzisko. Zbiegiem okoliczności, tego dnia ja miałam właśnie atramentową bluzkę a synek czerwone ubranko na sobie :D
Zaraz po tym, do wózka wpakował się syn, jakby chciał powiedzieć: „Zaczekaj mamo ja w ogóle sprawdzę co to jest”. Trochę pomogła mu starsza siostra, szczególnie przy zapinaniu pasów :P
Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Wózek ma niespotykaną sylwetkę, jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką konstrukcją, plątaniną rurek, dźwigni itp. Ten modernistyczny wygląd może nie każdemu wpadnie w oko, ale mnie zdecydowanie się podoba, bo ja mam „specjalne” oko do wózków :D
Bardzo zastanawiało mnie jak wózek będzie zachowywał się w terenie, a że trzeba było kupić jakiegoś „gotowca” na obiad, niezwłocznie wybrałam się do osiedlowego sklepiku. Już na schodach (mieszkam na I p, a odkąd ktoś się moją własnością „poczęstował” na zawsze, nie zostawiam niczego na klatce ), okazało się, że wózek jest lekki jak piórko. I kolejna myśl niczym w „Zaczarowanym ołówku” przemknęła w mojej głowie – jak udało im się osiągnąć taką wagę (6kg) przy pompowanych kołach?? No jak??
Ktoś kiedyś powiedział, ze diabeł tkwi w szczegółach. I taki właśnie jest Micralite Super-lite, przemyślany i wykonany z dbałością o każdy szczegół. Jedyną rzeczą jaką bym zmodyfikowała to budka, na taką która bardziej zasłaniałaby dziecko podczas jazdy w słoneczny i upalny dzień. Równocześnie ma ona w sobie inne plusy - jest wysoka, także nawet duże dziecko nie będzie jej miało „na głowie”. Posiada też funkcjonalne okienko do „podglądania” malucha.
Czy ma jakieś wady? Jeśli tak „wyjdą” z czasem :P Zresztą, to co dla jednych może być wadą, dla innych będzie zaletą, bo przecież nie ma wózków doskonałych (ponoć :P ).
Nie będę pierwsza i nie ostatnia zapewne, jeśli napiszę, że „hamakowe” siedzisko to strzał w dziesiątkę w tym wózku. Z przyjemnością sama zapadłabym w błogi sen w takim wynalazku, także nie dziwię się, że nawet wybredne dzieci (jak mój syn) zasypiają w nim w mig.
Myślę, że zdjęcie dobrze obrazuje specyfikę i konstrukcję siedziska.
To co ujęło mnie osobiście, a wybredna ze mnie bestia, to fakt, iż wózek nie wydaje żadnych dźwięków podczas jazdy, nie skrzypi, nie trzeszczy, nie piszczy, nie sapie (tak, tak i z tym się już spotkałam). Jest zupełnie bezszelestny, jeśli nie liczyć cichutkiego terkotania przednich kółek na nierównościach. Ale to trzeba mu wybaczyć, bo w porównaniu ze słynnym wózkiem pewnej angielskiej marki wypada naprawdę dobrze :)
Można również prowadzić go jedną ręką, drugą spokojnie np. przytrzymać starszaka. I wydawałoby się, że to taka oczywista sprawa, jednak niewiele wózków można swobodnie prowadzić w ten sposób.
System składania, na pierwszy rzut oka, może wydawać się skompilowany (jak wyżej wspomniałam okazałam się tutaj wybitną niedojdą ), a ilość dźwigni do wciskania, pociągania, odbezpieczania, przerażać – jednak są to tylko pozory. Bo składanie i rozkładanie wózka to dziecinnie prosta czynność :P
Dla mnie - mamy dziecka, które lubi i zasypia często w wózku, istotna jest możliwość wprawienia wózka w tzw „turbulencje” (pokołysania dziecka). I choć Micralite Super-lite nie ma typowej amortyzacji, istnieje taka możliwość dzięki wielkim pompowanym kołom. Również dzięki nim na spacerze dzieckiem nie trzęsie jak ziemniakami na furmance, a delikatnie kołysze ( tu swoją role spełnia także siedzisko).
Jako, że gotowiec był nie jadalny :/ postanowiłam wybrać się na zakupy z prawdziwego zdarzenia. Nie było wątpliwości który z 3 wózków stojących w domu zabrać ze sobą :P Przecież trzeba sprawdzić jak Superlekki radzi sobie w sklepie.
Składanie- bagażnik- rozkładnie – sklep.
Wózek zajmuje niewiele miejsca w bagażniku samochodu combi. Nie ma najmniejszego problemu by go zapakować, nie demontując przy tym dużych kół. Śmiało można by wrzucić tam jeszcze zakupy i starsze dziecko – jak będzie niegrzeczne :P
W sklepie, syn po raz pierwszy w życiu, zachował spokój, a ja mogłam spokojnie zrobić drobne zakupy spożywcze, które wylądowały w niewielkim koszyku Super-lekkiego.
Ale dzień się jeszcze nie kończył. By dać ujście emocjom i wyciszyć się nieco przed snem, zarządziłam spacer po parku. Starsze jakoś w poważaniu miało wyciszanie i od razu pobiegło w kierunku placu zabaw.
Na wózku zawiesiłam organizer podręczny, którego waga nie wpływa znacząco na stabilność pustego pojazdu.
Regulacja oparcia do pozycji półleżącej poleca na przesunięciu w dół dwóch suwaków znajdujących się na ramie wózka, tuż za budką. W przypadku cięższych wagowo dzieci dźwignia blokady wózka w transporcie może być nieco uciążliwa dla pasażera (zdj poniżej)
Spacerując spokojnie uliczkami parkowymi, wychwytywałam ukradkowe a zarazem ciekawskie spojrzenia innych rodziców i udając, że nie ich widzę, cieszyłam się sobie, że to właśnie do mnie trafił na te 10 dni. On - taki inny, a przez to intrygujący, bo wszystkie wózki są takie...... normalne.
P.S. Cały opis jest równocześnie moją pierwszą z trzech fotorelacji z testów, przesłanych do firmy Micralite.
Być może moja opinia spodoba się na tyle, by została opublikowana tutaj: www.superlekki.pl/fotorelacje-2.html
Trzymajcie kciuki!
Dzis mialam proroczy sen; wygralas wozek! Owocnego i milego testowania
OdpowiedzUsuńTo znaczy, ze będzie odwrotnie :P Przeżyję jakoś choć sen o wygranej mi sie podoba - Lubię to!
UsuńWózek musi być wygodny i konkretny skoro Wojtuś taki wiercipięta wygląda na zadowolonego i uśmiechniętego.Na pewno dużym plusem w warunkach miejskich jest lekkość gdyż przemieszczanie się nim nie sprawia kłopotu.
OdpowiedzUsuńSiostra, to Ty??
Usuńfajny ten wózek...
OdpowiedzUsuńchciałam kupić jakiś czas temu, ale cena Mnie skutecznie odstraszyła ;)
pozdrawiam!
http://islandofflove.blogspot.com/
Tysiaka trzeba liczyć. Do końca sierpnia na hasło Super Mama jest chyba 100 zł zniżki.
UsuńAle szczerze, myślę, że buda jest fatalna - wcale nie osłania dzieciaka. Widziałam na necie letnią budkę od (chyba?) teutonii - to jakoś to wyglądało.
OdpowiedzUsuńPowinni zrobić inną budę - trochę niżej osadzoną i głębszą-dłuższą.
To tak z uwag wizualnych
Magda, całkiem inna budka jest w <icralite Toro i myślę ze celowo ta buda w tym wózku jest taka, bo wtedy po co mieli by tworzyć drugi bardzi podobny model. Myślę róznież że starsze (wyższe) dziecko będzie w niej bardziej osłonięte.
UsuńMyślę sobie,że ta budka jest celowo płytsza i mniej zabudowana.W tego typu spacerówkach chętniej będą spędzać swe chwile dzieciaczki, które są żywiołowe, energiczne i ochoczo biorą czynny udział w obserwacji świata.Buda nie zasłania dziecku perspektywy.(Ps.siostra te anonimy to ja.)
OdpowiedzUsuńSiostra, widze, że nie wypadłaś jeszcze całkiem z rytmu :)
Usuńnaprawde dobry opis. smieszny te wózek. ale niezle sie prezentuje. az sama jestem go ciekawa:)
OdpowiedzUsuń