Łączna liczba wyświetleń

sobota, 20 lipca 2013

Jane carrera aniversario

To właśnie ten wóz skradziono nam przed drzwi mieszkania i którego szukałam po okolicznych tzm "pchlich targach" - niestety bezskutecznie, przepadł jak kamień w wodę.

Wózek wybraliśmy wraz z mężem i miał być następcą naszego nieudanego zakupu pierwszego wózka dla córki. Kolor zupełnie nie dziewczęcy, bo niebieski, producent nazwał go H64 lub air = powietrze :)




W zasadzie opis jest zbędny gdyż jest on bliźniaczo podobny do opisanego przeze mnie już wózka - challengera. Posiada tylko parę różnic i to na nich postaram się skupić.

Jak już wspomniałam wcześniej, w budce tego wózka były dwie kieszonki na zamek, wktórcyh mozna było schowac jakieś drobiazgi, typu klucze czy telefon.
Dodatko budka na 1/2 wysokości była dwuwarstwowa. Górna warstwa stanowiła tapicerka wózka, dolna - siateczka. Dolną wartstwę można było wywinąć i zapiąć na napki, tak, ze dziecko miało fajną wentylację.

Regulacja oparcia w 5 pozycjach (w challengerze w 3)

Wkładka dla noworodka

Kosz na zakupy wyposażony w worek, który można było w każdej chwili zaciągnąć za pomoca sznurków i wtedy niec nie miało szans się zagubić.

Nie posiadam wiele zdjęć tego wózka, a te które mam są odzwierciedleniem naszych podróży z nim :)

To był naprawdę fajny wózek, to w nim córka po raz pierwszy sama usiadła (co w kubełkowej spacerówce poprzednika nie było możliwe),



niezawodny, na każde warunki pogodowe. Na zimę dokupiłam śpiworek Raf-Pol. Tak się prezentował:





Przepraszam za zdjęcia, jak tylko zlokalizuję oryginalne rozmiarowo obrazy wstawię prawidłowe zdjęcia, narazie tak poglądowo :P

Wszystkie zdjęcia na tym blogu są prywatną własnością autora. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, przetwarzanie i wykorzystywanie w innym celu niż TEN blog.






czwartek, 18 lipca 2013

Synkowy debiut wózkowy - Jane challenger

Cały dzisiejszy dzień nakłaniał do wspomnień.
Ciąża, kompletowanie wyprawki, wybór wózka :), pojawienie się dziecka na świecie.

I właśnie, wózek.....
Za namową męża zakupiłam wózek już w marcu. Podobny nam skradziono, bardzo nam wtedy przypasował, jednak moja natura odkrywcy pragnęła czegoś innego, nowego do przetestowania. 

Ale kupiłam. Chodziło o Jane Challenger kolor utopia, czyli J03


Bliźniaczo podobny do carrery aniversario, challenger jest bardzo fajnym i funkcjonalnym wózkiem. Łatwy w prowadzeniu, dobry w podbiciu.

- składa się w parasolkę (system suwakowy); 

-  rączka cała, regulowana,  pokryta gumą, nigdy ręce mi się po niej nie ślizgały, przy składaniu stalaża łamana na pół; 

- koła - zarówno przednie, jak i tylne amortyzowane, przednie z możliwością blokady do jazdy na wprost; 

- średnica przednich kół 17 cm, tylnych 18cm; 

- hamulec, ręczny, umieszczony na stelażu po prawej stronie, zintegrowany na dwa koła;

 - fajna budka, głęboko zachodzaca na wózek, posiada 3 okienka. Brakuje trochę schowka na zamek w budce jak w carrerze; 

- siedzisko spore, wygodne dla dziecka, opuszczane całkowicie do spania, z wygodną poduszeczką na wysokości główki dziecka ( w carrerze była dodatkowo wkładka dla malutkiego dziecka); 

- pasy pięciopunktowe, z ochraniaczami; 

- pałąk, z możliwością wypięcia z obu stron. Fajne jest to, że nie trzeba go wypinać gdy składany jest wózek, gdyż sam się reguluje, skraca; 

- pojemny kosz na zakupy;

- waga stelaża 9,2 kg (więc nie piórko); 

- złożony samoczynnie stoi; 

- duży plus za cenę :)











Do wózka istnieje możliwość wpięcia każdej gondoli jane z system pro-fix. 
Ja akurat wybrałam capazo, kupiłam używaną, również w kolorze utopia.


Moja capazo była z niezależną budką.

Posiadała regulację oparcia i systemu wentylacji.

Przeznaczona dla dzieci od urodzenia do osiągnięcia 10 kg.

Miała wyjmowany wkład i zgodnie z tym co podaje producent spełniała funkcję gondoli transportowej (specjalne zaczepy ). 

Posiadała szeroki pas biodrowy, który ja osobiście wypiełam, gdyż nie jestem przekonana do tego sposobu przewozu dziecka samochodem. 

Stosunkowo duża, jak na gondole, długość aż 81 cm szerokość 40 cm!!!


W późniejszym czasie zmieniłam ją na micro, bo zmieniłam też wózek - ale o tym potem :P

Tu gondola micro na stelażu challengera

p.s siostra nie zabij mnie za to zdjęcie :P

 
Do zestawu brakowało mi tylko fotelika samochodowego. Aby nie zawracać sobie głowy dodatkowymi adapterami zdecydowaliśmy się na jane stratę, przekonały nas 4* w testach zderzeniowych ADAC. Tapiceka z kolekcji 2009/2010.




Fotel posiada regulację kąta nachylenia oparcia, jak również miekką wkładke pod główkę i plecy. Poszycie łatwo zdjać do prania, ogólnie fajny fotelik tylko trochę ciężki.

Do całego zestawu dokupiłam sobie torbę, której zdobycie kosztowało mnie nie mało czasu spedzonego przed komuterem i pieniędzy zresztą też :P


Główna kieszeń zaciągana na sznurek. W standardzie przewijak podróżny. Z boku kieszonka (ja wkładałam telefon), postawa torby gumowana, także nawet jeśli położyłam ją na ziemi nie ulegała zabrudzeniu, wodoodporna. Torbę można nosić na ramieniu lub przymocować do ramy za pomoca dwóch rzepów. Mieściło się w niej wszystko co było potrzebne dla dziecka. 


Jednak natury oszukać się nie da i tak najpierw pod młotek poszła gondola capazo a potem spacerówka.

W spacerówce zakochała się od pierwszego wejrzenia pewna krakowianka :P
I tak własnie wózek powędrował do miasta gdzie mieszka Smok Walelski :D 
Jak się sprawuje?? Trzeba by zapytać nowych właścicieli - Gosia, Tymon - prosimy o kometarz i równocześnie sedecznie pozdrawiamy :D 


Wszystkie zdjęcia na tym blogu są prywatną własnością autora. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, przetwarzanie i wykorzystywanie w innym celu niż TEN blog.







Pierwszy roczek już za nami :)

Nie było by pasji wózkowej, gdyby nie dwójka moich wspaniałych dzieci.  


Jedno z nich kończy dziś Pierwszy Rok swojego życia :)

Wszystkiego najlepszego Synku !

"Nie tylko dziecko przychodzi na świat przez matkę, lecz również matka poprzez dziecko. Gertrud von Le Fort "



poniedziałek, 15 lipca 2013

Super lekki w wielkim mieście czyli II edycja testowania wózka micralite SUPERLITE

Pewnie i tak mnie nie wybiorą, bo ja nie mam szczęścia do gier i losowań, ale trzymajcie kciuki, może nóż, widelec się uda :D 


Jeśli nie, pozostanie mi się utwierdzić w przekonaniu, że większe szczęście mam w miłości :P

Konkurs rusza dziś. Jest to II, tym razem wakacyjna edycja, testowania wózka Micralite SUPERLITE. 

Zgłoszenie wysłałam dziś, testy zaczynają się od 18 lipca. 
Jeśli zostanę wybrana dostanę wózek do testów na 10 dni, następnie będę zobowiązana do foto lub video relacji :D 


Więcej informacji znajdziecie na stronie www.superlekki.pl

Zaciskać kciuki!!!! :D


Zdjęcie pochodzi ze strony www.micralite-polska.pl

środa, 10 lipca 2013

A tego nigdy nie kupie..... maclaren quest

Tak dokładnie podsumowałam pomysł męża, gdy pewnego pięknego dnia zapytał: A może kupimy maclarena??? 


W roku 2009 kiedy to córa wyrastała z gondoli w naszym (dobra moim) niewypale wózkowym, moje pierwsze skojarzenie z tą marką nie było poztywyne: maclaren - paskudny szary anglik, szmatka na kiju,  nie i koniec, nie kupie tego brzydactwa :P 

Faktycznie padło wtedy na całkiem inny wózek, o tym innym razem, ale ostatecznie w późniejszym czasie kupiłam maclarena, a nawet dwa :D 

Po nieprzyjemnym incydencie który miał miejsce w 2010 roku, kiedy to skradziono nam wózek, trzeba było nabyć coś zastępczego. Właśnie wtedy, moje wówczas 14 miesięczne dziecię, dokonało swojego pierwszego w życiu wyboru. Padło na maclarena questa w kolorze.... a jakże coffe brown-pink :D 






Dziecko pokochało ten wózek miłością wielką, mama też, ale najbardziej zadowolony był tata, który swoją drogą cały czas pamietał mamie ten debiutancki niewypał. 
Pewnie jesteście ciekawi co to za wóz - dowiecie się wkrótce - obiecuje :D

Quest był dla nas na tamte czasy optymalnym rozwiązaniem:

Mały po złożeniu,

lekki (choć nie musiałam wtedy wnosić wózka na piętro), 

oparcie rozkładało się na półleżąco ( córka coraz mniej spała na spacerach) 

zwinny,

dobre podbicie,

kosz mały, ale niejedne wakacje pokazały, ze mieści się w nim wszystko co potrzeba :)

na dostęp do kosza gdy dziecko śpi, też trzeba znaleźć sposób :P

podnożek, w naszym modelu był wysywany. Znaczenie ma przy mniejszym dziecku, u nas już praktycznie pozostawał opuszczony cały czas.

budka z kieszonką na rzep, mogłaby być większa, ale nie moższa mieć wszystkiego, nie??  

Do wózka dokupiłam później parasol słoneczny i organizer aguu.

Pojazd służył nam bez żadnych awarii do 3 roku życia córki, pod koniec używany sporadycznie, wiadomo, dziecko porusza się  już wtedy głównie za pomoca własnych nóg :)

Wyprany, zapakowany czekał na kolejne dziecko, które miało pojawić się za pół roku......

Szybko okazało się jednak, że trzeba go będzie sprzedać, bo CHŁOPCU nie wypada jeździć w różowym  :P 

Quest znalazł dobry dom, pozdrowienia dla Karoliny vel Zuzi :) i dostał swoje nowe życie na Śląsku :)  

Na pożeganie swojego cacka córa zapozowała :P


Dziś w moim domu mieszka maclaren techno xt, rocznik 2012, kolor black i jest ulubionym wózkiem mojego męża, jednak gdy wróciłam do domu z kolejnym wózkiem ( pojechałam tylko pooglądać), popatrzył na mnie z politowaniem. Jego wzrok mówił wszystko "źle z Tobą kochanie" :P  W domu stały już przecież 3 inne wózki :P

Ale czy nie grzechem byłoby pozostawenie go w sklepie, kiedy wynegocjowałam taką cenę?? Idąc za głosem serca, wbrew rozumowi  - kupiłam go i nie żałuję :D

Pana blacka przedstawię Wam wkróce, jak również porównanie z questem i xlr-em. 

Z tego miejsca pragnę też pozdrowić serdecznie Anię, którą skutecznie zaraziłam miłością do tego wózka. 
Modele od 2012 roku są udoskonalone, więc tym bardziej warto!

Wszystkie zdjęcia na tym blogu są prywatną własnością autora. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, przetwarzanie i wykorzystywanie w innym celu niż TEN blog.




poniedziałek, 8 lipca 2013

Moja filozofia :P

Korzystając z odrobiny wolnego czasu (śpiące dzieci), mogę  naskrobać parę słów. Nigdy nie wiadomo ile ta błoga chwila potrwa, dlatego będę się streszczać :p

Tylko o czym to ja chciałam.....

W zasadzie to o niczym szczególnym, wzięło mnie ostatnio na przemyślenia: czym kierują się niektórzy ludzie kupujac wózek....

U mnie żaden z wózków, sztuk 8, nie znalazł się w domu przypadkiem. Wszystko było dokładnie przemyślane i zaplanowane. Nie mogę zrozumieć, skąd pomysł na zakup 18 kg klunka i radość z tego powodu?? Można być zaślepionym faktem,że za chwile pojawi się potomek. Szczególnie za pierwszym razem kupuje sie dużo i niepotrzebnie, wózek 3 w 1, który często gęsto  zamieniany jest potem na funkcjonalną, lekką spacerówkę :p No ale jak sie lubi pchac "puste" kilogramy....

Zauważyłam, że wielu ludzi nie zwraca uwagi na tego typu zagadnienia, dla nich wózek jest tylko wózkiem. No, a dla mnie AŻ! 






poniedziałek, 1 lipca 2013

Wspomnień czar.....

I kto by pomyślał, że prawie po 30 latach przyjdzie mi stanać przy wózku, w którym jeździłam jako niemowlę :D


Z tą różnicą, że mój był koloru zielonego, nieco inny, ale jednak bardzo podobny. 




Swój wózek dostałam w spadku po starszej siostrze, potem jeszcze jeździł w nim o 4 lata młodszy kuzyn, stąd pamiętam jak wyglądał. 

W budce miał ceratową falbankę i ogólnie był niezłą bryką zdobytą z trudem przez moich rodziców. 
Zreszta jak wszystko w  tamtych czasach :)  

Gdzieś zagubiło sie zdjecie mojej spacerówki. 
Pamiętam jednak, że była również z ceraty, koloru granatowego!
Posiadała regulację oparcia na 5 bolców/haczyków, tak samo podnóżek i była bez budy! 

Dziś nie wyobrażam sobie wózka bez budki...., nie mówiąc o amortyzacji czy innych bajerach... no cóż....  


Wszystkie zdjęcia na tym blogu są prywatną własnością autora. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, przetwarzanie i wykorzystywanie w innym celu niż TEN blog.